Po wielu niespodziankach i niezliczonych epickich meczach, opuściliśmy Katedrę Counter-Strike’a zadowoleni, ponieważ Kolonia pokazała nam to, co najlepsze w tej grze. W tym artykule omówimy, co działo się podczas IEM Cologne 2024.
Zanim dotarliśmy do sceny LANXess Areny, najpierw musieliśmy przejść przez Play-In, które miało dość wyrównane pole gry, nie przynosząc wielkich niespodzianek, ale zawierając kilka małych zaskoczeń. Największymi z nich były eliminacje Eternal Fire, BIG i Heroic. Ostatecznie to 9z, Complexity, SAW, Liquid, paiN, TheMongolZ, Falcons i Furia awansowali do fazy grupowej.
Faza grupowa
Grupa A
Pierwsze dwa mecze w Grupie A nie przyniosły żadnych niespodzianek, gdyż Na’Vi i Astralis łatwo pokonali paiN i 9z, wysyłając ich prosto do dolnej drabinki po przekonujących zwycięstwach 2:0. Spodziewaliśmy się podobnego scenariusza w meczu G2 przeciwko SAW, ale zamiast tego portugalska drużyna zaskoczyła wszystkich, łatwo wygrywając 2:0 z Januszem „Snax” Pogorzelskim i spółką. To jednak nie koniec niespodzianek, ponieważ faworyzowany Team Spirit stanął naprzeciw TheMongolZ i po przegranej w thrillerze na Ancient, całkowicie poległ na Anubis, co wysłało ich prosto do dolnej drabinki, tworząc pojedynek między portugalskimi i mongolskimi underdogami o miejsce w ćwierćfinale.
Na’Vi kontynuowało swoje zwycięskie serie, miażdżąc Astralis w kolejnym meczu 2:0, co zapewniło im miejsce w ćwierćfinale, podczas gdy w dolnej drabince SAW pokonało TheMongolZ 2:1. Drabinka górna zakończyła się, gdy Na’Vi zatrzymało portugalski zryw, odbijając się od wyniku 0:1, aby wygrać na Ancient i Inferno, zdobywając miejsce w półfinale.
W dolnej drabince szybko zrobiło się nerwowo. paiN wygrało zacięty pojedynek z 9z, wysyłając ich na mecz z TheMongolZ, gdzie zaskoczyli młodych zawodników, pokonując ich 2:1. Po drugiej stronie drabinki doszło do nieoczekiwanego pojedynku: G2 i Spirit walczyli o przetrwanie. Strona CIS nie zdołała wejść w mecz, zostając całkowicie zmiażdżona 13:3 i 13:1, kończąc swoją przygodę z Kolonią bez wygrania mapy. G2 następnie zmierzyło się z Astralis, których również pokonali 13:3 i 13:1… z wyjątkiem Mirage, który Astralis wygrało 13:10, kończąc na wyniku 1:2 dla Duńczyków. Ostatecznie G2 zmierzyło się z paiN i udało im się uniknąć niespodzianki, wygrywając dwie mapy przekonująco.
Grupa B
Po drugiej stronie fazy grupowej mieliśmy znacznie spokojniejszy czas. Mouz pokonało Falcons w nieco chwiejnych 2:1, FaZe i Vitality rozprawili się z Liquid i FURIA 2:0. Jedyną prawdziwą niespodzianką było zwycięstwo CompLexity nad Virtus.Pro 2:1. Zwycięstwo CoL było jednak krótkotrwałe, gdyż MOUZ wyeliminowało ich, zapewniając sobie miejsce w ćwierćfinale. Vitality ledwo wygrało 2:1 z FaZe, w tym zwycięstwo w dogrywce. W finale górnej drabinki Vitality pokonało drużynę Kamila „siuhy” Szkaradka w dogrywce na Vertigo, wysyłając ich do półfinału.
W dolnej drabince Virtus.Pro nie zdołało się odnaleźć w turnieju, stając się drugą drużyną z CIS, która po dwóch porażkach została odesłana do domu, po przegranej 2:1 z Falcons. Tymczasem Liquid wróciło do gry, odnosząc mocne zwycięstwo nad FURIA. Falcons nie udało się kontynuować swojego zrywu, przegrywając z FaZe, podczas gdy Liquid wygrało z CoL w derbach Ameryki Północnej. Ostatecznie, w finale, drużyna Finna „karrigan” Andersena zdołała pokonać swojego byłego kolegę z drużyny Russella „Twistzz” Van Dulkena, wysyłając Liquid do domu i FaZe do ćwierćfinału po epickim comebacku z wyniku 11:1 na Mirage.
Ćwierćfinały
MOUZ vs G2
Pierwszy ćwierćfinał to starcie polskich IGL-i i pokoleń polskiego Counter-Strike’a, gdy siuhy zmierzył się ze Snaxem. MOUZ wybrało Dust2, G2 wybrało Mirage, a Inferno pozostało jako mapa decydująca. Jednak do Inferno nigdy nie doszło, gdyż dwie mapy z Maghrebu okazały się zbyt trudne dla G2, a niemiecka organizacja wygrała 13:9, 13:8, kończąc łatwym 2:0, opartym na potężnym występie Jimiego „Jimpphat” Salo i Adama „torzsi” Torzsasa, którzy stawili czoła świetnej grze Ilji „m0NESY” Osipova.
FaZe vs SAW
Portugalska drużyna, składająca się z portugalskich weteranów Christophera „MUTiRiS” Fernandesa i Ricardo „roman” Oliveiry oraz trzech młodych zawodników, nigdy wcześniej nie widziała takich wysokości, i wszyscy spodziewali się, że ich baśniowa przygoda zakończy się, gdy staną naprzeciw upartych FaZe. Wybrano mapy Inferno, Anubis i Nuke.
Włoska mapa prawie od razu obaliła wszelkie wątpliwości, gdy SAW wygrało pick FaZe 13:6 w dominującym stylu. FaZe odpowiedziało w ten sam sposób, pokonując ich 13:11 w zaciętym meczu na Anubis.
Ostateczna mapa była bardzo wyrównana i jeszcze więcej. Z SAW przejmującymi kontrolę na swojej stronie T, FaZe stanęło naprzeciw czterech kolejnych punktów meczowych, skutecznie broniąc wszystkich i wysyłając grę do dogrywki. Dodatkowe rundy jednak nie były tak łaskawe dla FaZe, gdy przegrali 16:14, między innymi przez słabą formę Helvijsa „broky” Saukantsa, co musiało być rozczarowaniem dla karrigana, ponieważ ten turniej był powrotem do formy dla Robina „ropz” Koola, który zmagał się z problemami w CS2 przez jakiś czas. Ta niespodzianka na długo zapadnie w pamięć.
Półfinały
Z formatem IEM promującym zwycięzców grup bezpośrednio do półfinałów, mieliśmy tylko dwa ćwierćfinały, a zwycięzcy ćwierćfinałów zmierzyli się z najsilniejszymi drużynami z każdej grupy.
Na’Vi vs MOUZ
MOUZ zaskoczyło wszystkich, wybierając Inferno w veto, podczas gdy Na’Vi nikogo nie zaskoczyło, wybierając Mirage, mapę, na której wygrali 11 kolejnych meczy w tamtym czasie. Ancient został wybrany jako mapa decydująca i ruszyliśmy do wyścigu.
Pierwsza połowa Inferno sprawiła, że wszyscy zaczęli kwestionować wybór siuhy i Dennisa „Sycrone” Nielsena, gdy Na’Vi szturmowało na prowadzenie 9:3 po stronie CT. Jednak CT-strona MOUZ okazała się równie silna, a gra przeszła do dogrywki. Ostatecznie jednak kilka mocnych clutchy Na’Vi przeważyło szalę na ich korzyść.
Na Mirage sytuacja była odwrotna, z MOUZ wygrywającymi pierwszą połowę 8:4. Jednak ich T-strona się rozpadła dzięki niesamowitym akcjom Justiniasa „jL” Lekaviciusa i Valeriy’a „b1t” Vakhovskiy’a, z tym drugim osiągającym niesamowity 91% wskaźnik headshotów. Ostatecznie Na’Vi zdołało wrócić po stronie CT, wygrywając niezwykle zaciętą grę 13:11, kończąc najmniej jednostronne 2:0 turnieju.
SAW vs Vitality
Z SAW, próbującymi dokonać jednego z największych niespodzianek w historii Counter-Strike’a, zmierzyli się z ostatecznymi niszczycielami underdogów w postaci Team Vitality. Francusko-izraelska drużyna wyglądała silnie przez cały turniej, tracąc tylko jedną mapę… i nie będziemy przedłużać tego fragmentu dłużej niż powinniśmy. Nie stracili mapy. SAW wybrało Nuke, Vitality wybrało Dust2, Inferno zostało jako mapa decydująca… ale nigdy do niej nie doszło. Dwa szybkie zwycięstwa 13:6 i 13:5 od dominujących i konsekwentnych Vitality wysłały ich do finału, czyniąc ten mecz starciem obecnych mistrzów majorów i drużyny, której zabrali tytuł.
Finał
Na’Vi vs Vitality
Wielki Finał w wydarzeniach IEM to BO5, co zapowiadało długą noc w LANxess Arenie, i ten finał na pewno dostarczył emocji. Na’Vi wybrało Nuke, Vitality wybrało Dust2, Na’Vi wybrało Mirage (oczywiście), Vitality wybrało Inferno, a Anubis został jako decydująca mapa.
Pierwsza gra była świetnym wprowadzeniem do epickiego finału. Drużyny wymieniały się połowami CT, co prowadziło do wyniku 16:14 dla Vitality, dzięki kilku niesamowitym clutchom od takich graczy jak Spinx, mimo słabszego występu Mathieu „ZywOo” Herbaut.
Wyglądało na to, że Dust może być mapą, na której Vitality przejmie inicjatywę dzięki swoim indywidualnym talentom, ale zamiast tego była to mapa, na której Ihor „w0nderful” Zdanov i b1t całkowicie przejęli grę, mimo mocnej gry ZywOo.
W końcu dotarliśmy do Mirage, który przyniósł nie jeden, nie dwa, ale trzy dogrywki, po tym jak drużyny wymieniały się równymi połowami, a liczne clutche z obu stron wymusiły kolejne i kolejne dogrywki. Ostatecznie jednak umiejętności mechaniczne Vitality przewyższyły taktyczną perfekcję Na’Vi, przerywając ich serię zwycięstw na Mirage.
Inferno było kolejną ekscytującą mapą. Po długiej przerwie po porażce, Na’Vi zaczęło przegrywać pierwszą połowę 10:2. Gdy wydawało się, że wszystko jest stracone po przegranej pistoletówce po stronie T, drużyna podniosła się i zmniejszyła deficyt do 12:9. Jednak to nie wystarczyło, gdy Vitality zdołało obronić swoje bombsite’y przed szturmem Na’Vi, wygrywając pierwszy tytuł Kolonii w historii swojej organizacji i w długiej i burzliwej karierze Dana „apEX” Madesclaire’a, a ZywOo zdobył zasłużony tytuł HLTV MVP, przywracając ich do rywalizacji o IEM Grand Slam.
Podsumowanie
IEM Cologne 2024 było niesamowitą podróżą, z niezapomnianymi meczami, wielką historią underdoga i finałem, który na długo zostanie zapamiętany. Nie możemy się doczekać kolejnego wielkiego turnieju, IEM Rio 2024! Kto według ciebie był najlepszym graczem turnieju? Jaka była twoja ulubiona historia? Kto według ciebie wygra IEM Grand Slam? Daj nam znać na naszych mediach społecznościowych.